czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 8


kilka dni później..
>>DAVID<<
Moja siostra od kilku dni zaczyna mnie przerażać, wstaje uśmiechnięta i w ogóle zachowuje się jak zombi w siódmym niebie. Albo mam omamy albo ona jest zakochana. Jeśli to pierwsze to chyba muszę odstawić burbona jeśli to drugie... nie mam nic przeciwko. 
Dziś dostałem maila od Mai i wszystkie zaplanowane zmiany w związku byAnn są już ukończone. 
Po pierwsze została zmieniona nazwa na ANNA BLACK. 
Po drugie jest nowe logo. 
Po trzecie nowe etykiety na kosmetykach. 
Wszystko zatwierdzone i wykonane. Odbyła się także sesja Anny i reklama nowych kosmetyków, a wczoraj otworzono pierwszy salon ANNA BLACK na Manhattanie. Wszystko wykonała moja siostra a ja jestem z niej dumny.
Spojrzałem na wykresy i liczby które przesłała mi moja asystentka i sfrustrowany wyłączyłem je.
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranej windy i po chwili śmiech mojej siostry. Weszła do salonu trzymając za rękę Matta Prince. Mogłem się domyślić że skończą razem mimo to i tak trzymałem kciuki by nie byli razem.
- Cześć David. jak się sprawy mają - spytała siostra siadając na przeciwko mnie.
- Dobrze, byłby jeszcze lepsze gdybyś się do nich bardziej przyłożyła.
Pokazałem je maile od Mai.
Widziałem na jej twarzy zachwycenie.
- Świetne, naprawdę - powiedziała.
- Zapisałem cię do szkoły, jutro przyjdzie twój mundurek i podręczniki.
- Okej.
- Do St. Johna? - spytał Matt. Uśmiechnąłem się do niego przekornie.
- Tak jest najbliżej.
Widziałem że wymienili spojrzenie i nic już nie mówili. Po chwili  odłożyła laptop i znów wzięła Prince za rękę.
- Moja mama zaprasza was na bal charytatywny w sobotę. - Odezwał się po chwili Matt.
- Charytatywny, na pewno będziemy. - odparła Anna.
- Taa, trzeba pomóc chorym i biednym - powiedziałem a siostra wysłała wrogi spojrzenie. - Jest jakiś motyw balu? - spytałem umiejętnie zmieniając temat.
- Jak co roku czyli bal maskowy. Mama prowadzi fundację która pomaga ludziom z nowotworami.
- Bardzo szlachetne - odparłem kąśliwie i napiłem się kawy. Okazała się zimna. - Barbaro!
Po chwili w salonie pojawiła się gosposia niosąc ciasteczka orzechowe. Raz wspomniałem że zjadłbym jedno a ona niesie mi teraz cały talerz. Wspaniała kobieta.
- Upiekłam ciasteczka - powiedziała stawiając półmisek. - Potrzeba panu coś jeszcze.
- Jakbyś mi zrobiła nową kawę, byłbym doprawdy wdzięczny.
- A państwu? - spytała zwracając się do mojej siostry i Matta. oboje przecząco pokiwali głowami.
Wzięła moją nietkniętą zimną kawę i odeszła. Wziąłem jedno okrągłe ciasteczko i powąchałem. Pachniały dzieciństwem i przeszłością.
- Wiesz co Anna, dzięki tobie odkrywam uroki posiadania gospodyni - ugryzłem kawałek. - Częstujcie się.
Powiedziałem z pełnymi ustami. Po chwili wróciła Barbara z kawą.
- Przepyszne ciastka - powiedziałam na co on się uśmiechnęła i odeszła.
 Przez chwilę jeszcze siedzieliśmy ale po chwili musiałem się zbierać do pracy. Kierując się do windy usłyszałem jeszcze śmiech Anny. Nie mogłem uwierzyć, że ON umie ją rozśmieszyć...

>>ANNA<<
- Przepraszam cię za niego czasem potrafi być chamski - powiedziałam kiedy usłyszałam że winda się zamknęła.
- Nic nie szkodzi - powiedział i znów pocałował mnie w policzek. 
- Chciałeś pożyczyć ode mnie ta płytę - wymruczałam kiedy kąsał pocałunkami moją szyję.
- Tak...
-To chodźmy na górę, bo tam własnie jest.
- Okej - powiedział i wziął ze stolika jedno ciasteczko. - Naprawdę dobre.

Leżeliśmy na moim łóżku, miedzy nami leżał  laptop z którego leciały piosenki z płyty. 
- Podoba ci się? - spytałam. Kiedy facet zaczął śpiewać refren o zakochanej w nim dziewczynie.
- Tak, jest niezła. 
płyta była składanką, zrobioną dawno temu przez mojego ojca. Na płycie były same piosenki  z czarno-białych klasyków filmowych.
- Tylko niezła? To prezent który kiedyś mama dostała od taty.  - Powiedziałam i przełączyłam na ,,I wonna be loved by you" Merilyn Monroe.
Po śmierci ojca te składankę było słychać codziennie. Rano przy śniadaniu, wieczorem przy kolacji.
Piosenki były wspomnieniami i nigdy ich nie rozumiałam. Lecz wiem że znaczyły wiele dla mojej mamy.
- Ja tez mam ci zrobić taka składankę? - spytał.
- Mógłbyś.
Pokiwał głową i się uśmiechnął. Po chwili całowaliśmy się zapominając o całym świecie.

Kiedy po południu wyszliśmy do parku była piękna pogada, a teraz leje jak z cebra. Schowaliśmy się więc w sklepie z antykami. Matt uśmiechnął się do mnie a ja poczułam jak miękną mi kolana. Zaczęłam się rozglądać po sklepie. Był pełen starych mebli, obrazów, lamp. Podeszłam do gabloty, gdzie leżała biżuteria.
- Spójrz tu - powiedział nagle Matt zwracając moją uwagę na złotą wenecką maskę ozdobioną perłami i cyrkoniami. - W sam raz na bal.
Początkowo byłam sceptyczna do niej wyglądała na starą i troszkę podniszczoną. Ale po chwili odkryłam że taki własnie jej urok.
- Ciekawe ile kosztuje?
- Trzydzieści dolarów - odparł sprzedawca który pojawił się nagle. Był staruszkiem ubranym w brązowy garnitur. - Dorzucę jeszcze te kolczyki.
Wskazał na piękne perłowe sztyfty.
- Wezmę je - odparłam.
Po chwili stałam w sklepie trzymając maskę i podziwiając kunszt jej wykonania. Powinna kosztować więcej niż trzydzieści dolców, ale to nie je ja sprzedawałam. Zaś sprzedawca był wyraźnie ucieszony z tego że coś kupiłam.
po paru minutach przestało lać więc z Mattem wyszliśmy na zewnątrz.
- Co jesteś taka cicha? - spytał chłopak. Czułam jego wzrok na sobie.
- Myślę - odparłam. - nad sukienką jaka włożę w sobotę.
- Możesz włożyć nawet worek i tak będziesz wyglądała przepięknie.
- Ta maska nie pasuje do worka - odparłam.
Po drodze więc weszliśmy do butiku Chanel ale wszystkie suknie wydawały się nie pasować do tej maski. Weszliśmy więc do Forda i tam była idealna, piękna z koronkową górą w kolorze głębokiej czerni.
kiedy się w niej pokazałam Matt wyraźnie był pod wrażeniem. Kupiłam ja i byłam szczęśliwa z tego zakupu.


........................................................................................................................................

Przepraszam za tak krótki rozdział, ale nie mam weny. Trzymajcie się i niedługo powinno pojawić się coś dłuższego i bogatszego jeśli chodzi o treść. Pozdrawiam C xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz