sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 7


>>ANNA<<
Jechaliśmy długa limuzyna w której jakimś cudem, oprócz mnie, Matta, Sary, Lili, Kate, Edwarda z jego dziewczyną, Jeremiego i Tobiego, wszyscy  się zmieścili.
Właśnie dopijaliśmy butelkę szampana, kiedy samochód ustał a drzwi otworzył szofer. Wszyscy po kolei wychodziliśmy. Przed klubem było mnóstwo fotoreporterów. Było to ostatnimi czasy bardzo popularne miejsce i chodziły do niego znane osobistości, jak dowiedziałam się od Sary.
Nasza duża grupa wzbudziła małą sensacje gdyż naglę poczułam że tonę w blasku fleszy. Na szczęście szybko uciekliśmy do wnętrza klubu.
Udaliśmy się schodami na górną cześć klubu gdzie było zarezerwowane nasze miejsce w strefie VIP-ów.
Kapela która grała na żywo, właśnie pobudzała publiczność do wspólnego śpiewania. Energia wibrująca w powietrzu po prostu zmuszała mnie by zejść i bawić się z innym. Usiedliśmy na dużej kanapie w kształcie litery U, wokół małego stolika. Jerome i Toby poszli zamówić drinki a reszta z nas zaczęła rozmawiać. Sara i dziewczyny próbowały wyciągnąć od Edwarda plotki na temat tego że Jerome ma dziewczynę. Ale Przyjaciel okazał się lojalny i nic nie zdradził uśmiechając się podstępnie i obejmując swoja dziewczynę - Renatę.
Renata była miła i bardzo ładną dziewczyną. miała rude włosy, zielone oczy a na nosie połyskiwały lekko brązowe piegi mimo to i tak rozumiałam czemu Edward ją lubi. Była zwyczajna oraz towarzyska, znalazła język z każdym.
- Mówiłem ci już jak pięknie dziś wyglądasz? - szepnął mi do ucha Matt który usiadł obok mnie.
Matt jak zawsze był przystojny dziś jednak jak go zobaczyłam o mało się nie wywróciłam. Wyglądał jak Heros, dziecko bogów. W czarnej koszuli i do tego w dopasowanych czarnych dżinach wyglądał po prostu apetycznie, po za tym pachniał oszałamiając. musiał użyć nowej wody toaletowej.
- Nie, nic mi jeszcze nie powiedziałaś - powiedziałam smutno.
- Otóż wyglądasz pięknie - szepnął mi do ucha i położył dłoń na mojej tali. Przeszedł mnie dreszcz. Po chwili przyszedł Jeremi z Toby a za nim szła skąpo ubrana kelnerka z dużą tacą.
Chłopaki przyłączyli się do nas a kelnerka porozdawała każdemu drinka.
nie lubiłam alkoholu w przeciwieństwie do reszty grupy, ale w końcu raz się żyje więc spróbowałam. Było to mochito i to całkiem niezłe.
Po wypiciu kilku kolejkach ruszyliśmy na parkiet. Najpierw do tańca zaprosił mnie Jeremi, choć myślałam że to będzie Matt. Mimo to Jer był świetnym tancerzem, potem tańczyłam z Tobym, a potem z innymi chłopakami. Potem kiedy chłopki odeszli więc, tańczyłam z Sarą i dziewczynami. Taniec sprawił że poczułam się w końcu wolna a rozterki i żale ostaniach dni odpływają.
Zespół zaczął śpiewać ostatnimi czasy popularną piosenka a my razem z dziewczynami śpiewaliśmy z nimi refren. Darłyśmy się a potem zanosiłyśmy się śmiechem. Nagle piosenka się skończyła a zaczął lecieć wolny kawałek. Dziewczyny znalazły wolnych partnerów a ja już zamierzałam udać się do stolika kiedy dwie dłonie złapały mnie za biodra i przyciągnęły ku sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się Matta.
- Już myślałam że nigdy razem nie zatańczymy - powiedziałam do głośno do jego ucha.
- Czekałem na idealną chwilę.
Przytuliłam się do Matta i wsłuchałam się w głos wokalisty. Piosenka była o rozstaniu, jak dziewczyna go zostawia, a on ją prosi by została ,,bo jak ona odejdzie, odejdzie też jego szczęście".
Jednym uchem słuchała piosenki a drugie położone blisko ciała Matta wsłuchiwało się w bicie jego serca.
Nagle zapragnęłam być z im sama. Całować go całego, dotykać go wszędzie. Chciałam iść z nim na całość.
- Chcę być z tobą, tylko z tobą... - wymruczałam mu do ucha.
Poczułam że Matta przeszywa dreszcze. Spojrzałam mu w twarz i delikatnie dotknęłam jego ust swoimi.
- Możemy jechać do mnie... - powiedział prosto w moje usta.Uśmiechnęłam się. Weszliśmy do strefy VIP i wzięliśmy swoje rzeczy. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i trzymając się za ręce wyszliśmy z lokalu. Przed klubem wciąż czatowali dziennikarze ale tym razem nie zwrócili na nas najmniejszej uwagi. Weszliśmy do taksówki i kierowaliśmy się w stronę rezydencji.
Poczułam jak ogarnia mnie podniecenie. Spojrzałam na Matta który bawił się moja dłonią. Uśmiechaliśmy się do siebie jak wariaty.
Kiedy w końcu taksówka się zatrzymała a Matt zapłacił. Weszliśmy szybko do środka i od razu przywołaliśmy windę.
Gdy tylko się za nami zamknęła zaczęliśmy się całować... jego ręce podwinęły moją sukienkę i w chwili czułam je na moim. Do reszty straciłam poczucie miejsca i czasu.
Nie zarejestrowałam nawet kiedy znaleźliśmy się w jego sypialni po prostu kiedy mnie położył na swoim wielkim łóżku i spojrzałam w jego twarz do reszty otrzeźwiałam.
- Chcesz to zrobić? - spytał chrapliwym głosem.
Straciłam zdolność mowy i jedyne co mi zostało to tylko skinienie głową. Wróciliśmy więc do całowania a po chwili nadzy i przytuleni do siebie poddawaliśmy się rozkoszy.


>>MATT<<

Anna zasnęła pół godziny temu a mnie mimo znużenia wciąż nie chciało się spać. Patrzyłem wciąż na twarz dziewczyny z która kochałam się tak nie dawno.

Byłem pewien że miedzy nami nic na długo się nie wydarzy a tu nagle takie coś. Była to jedna z moich najlepszych nocy.
Znów pogłaskałem jej policzek palcem na co ona jęknęła ale się nie obudziła. Uśmiechnąłem się pod nosem i znów zerknęłam na nią. brązowe włosy były rozproszone na poduszce, po makijażu zostały już tylko resztki, a wargi miała lekko napuchnięte. Mimo to na jej twarzy malował się spokój i niewinność.
Nagle dziewczyna wydała z siebie krzyk i po chwili zaczęła mówić przez sen.
- Mamo nie... proszę.... proszę... co robisz?? - jęczała i mówiła.
Byłem przestraszony i nie wiedziałem co robić.
potrząsnąłem ją za ramię a ona nagle otworzyła oczy i usiadła na łóżku. Kołdra zsunęła się i odsłoniła jej piersi, mimo to cała moja uwaga była poświęcona jej twarzy która teraz zalewała się we łzach.
- Anno. wszystko w porządku - spytałem.
Ona spojrzała na mnie i nagle jakby otrzeźwiała. Po prostu uśmiechnęła się, wytarła łzy i przytuliła się do mnie.
- Po prostu zły sen - odparła szeptem i pocałowała moją pierś. Poczułem rozchodzący się po moim ciele gorąc.
- Chcesz o tym porozmawiać?  - spytałem czując na nowo podniecenie kiedy, jej całe nagie ciało przywarło do mojego boku.
- Nie jest to pora na rozmowę - zamruczała i nagle usiadła na mnie okrakiem, schyliła się i łaskocząc włosami mój tors pocałowała mnie w usta. - Zapomnijmy o tym - dodała i znów mnie pocałowała.
Znów zaczęliśmy się kochać, powoli i delikatnie, badając pocałunkami swoje ciała. Dostosowaliśmy się do jednego tempa i po chwili oboje doznaliśmy spełnienia.
O szóstej nad ranem kiedy jedliśmy lody truskawkowe i oglądaliśmy w telewizji jakiś chiński czy japoński horror. Wtedy zadzwonił telefon Anny. Odebrała go z ociąganie mówiąc mi, że dzwoni jej brat.
- Haloo... nie u Sary. Tak wiem że to ten sam budynek ale... nie gniewaj się... potrzebowałam babskiego wieczoru z pudełkiem lodów i komediami romantycznymi. Ty byś ze mną takiego nie spędził, za dużo pracujesz chyba że... Tak nie długo wracam. Ja ciebie też.
- twój brat już tęskni za tobą? - spytałem przesuwając łyżką pełną lodów po jej wardze. Oblizała się i z uśmiechem odparła.
- Martwi się, dlatego dzwoni. Mogę to zjeść... - spytała kiedy znów łyżka uciekła jej z przed ust. Po chwili nakarmiłem ją poprawnie na co uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Nie powiedziałaś mu że jesteś ze mną.
- By cię zabił za to że sypiasz z jego siostrą? - powiedziała z iskierkami w oczach.
- Jakbyś mu powiedziała że ci na mnie zależy to by chyba tego nie zrobił.
- Taa, mój brat  oślepiony furią nie słucha nikogo.
Roześmiała się i maznęła mnie lodami w nos.
- Czy ty właśnie mnie ubrudziłaś? - spytałem bardzo poważnie.
- Może... 
Pochyliłem głowę i dotknąłem nosem jej buzi. Po chwili i ona była cała w zimnej truskawkowej masie.
Godzinę później, byliśmy umyci, a Anna właśnie zbierała się do wyjścia. Leżałem na łóżku i przyglądałem się jak ubiera swoją sukienkę. Włosy miała jeszcze mokre a po makijażu nie było już śladu. Wyglądała smakowicie.
- Spotkamy się dzisiaj.
- Jasne. Zadzwonisz do mnie potem? - sypała i spojrzała na mnie.
- Oczywiście. 
Podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta, po woli pogłębiając pocałunek. Już miałem ja objąć i przyciągnąć bliżej siebie kiedy odsunęła się ode mnie z szatańskim uśmiechem.
- Żebyś nie zapomniał.
Powiedziała i po chwili już jej nie było. Jedyne co po niej zostało to jej zapach, wciąż unoszący się w pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz